Przewoźnicy z Polski, którzy od 9 maja blokują przejście graniczne z Białorusią, planują wprowadzić swoje własne zasady przepuszczania samochodów.
Ich celem jest wyrażenie protestu przeciwko nieudolności służb, które od lutego nie reagują na rejestrację setek firm przewozowych z Białorusi i Rosji. Dzięki temu te firmy unikają sankcji i zabierają pracę od Polaków. Kurier Wschodni będzie informo
Strajk Polskich Przewoźników objął właśnie kolejną granicę. Jesteśmy w Koroszczynie. Domagamy się uczciwych warunków, takich samych zasad konkurowania na rynku, równych praw. – informują przewoźnicy.
Kamil Ambroziak, jeden z organizatorów blokady terminalu w Koroszczynie (woj. lubelskie), wyjaśnia, że firmy transportowe z Białorusi i Rosji zawłaszczają polski rynek poprzez oferowanie stawek przewozu, które wymuszają na polskich przewoźnikach dopłacanie z własnej kieszeni. To z kolei skutkuje brakiem pracy dla ludzi, którzy często prowadzą swoje firmy już od dziesiątek lat. Ambroziak podkreśla, że protestujący domagają się wprowadzenia zakazu wjazdu do Polski naczep z rejestracjami białoruskimi i rosyjskimi oraz wstrzymania działalności firm z tych krajów, które ukrywają się pod polską przykrywką.
W rozmowie z Kurierem Wschodnim Ambroziak dodaje, że blokada będzie trwała przez dwa tygodnie i że będą przepuszczać jedno auto na godzinę. Organizatorzy planują także przepuszczenie polskich kierowców, którzy jeszcze nie wyjechali z Białorusi. Jeśli jednak te kroki nie przyniosą efektów, blokada zostanie rozszerzona na kolejne przejścia graniczne.
O sytuacji polskich przewoźników i firm transportowych pisaliśmy jako pierwsi, gdyż spotkania odbywały się w Tuchowiczu k./ Łukowa a Kurier Wschodni i Łuków24 były pierwszymi mediami które nagłośniły problem. Strajk ostrzegawczy przewoźników w Warszawie nie zwrócił uwagi rządzących na problemy branży, stad teraz blokady na przejściach granicznych.